Minął rok odkąd zacząłem prowadzić zajęcia hortiterapii w ramach projektu „Szansa na powrót” – interdyscyplinarna terapia pacjentów z dysfunkcjami mózgu o różnej etiologii.
Spotykamy się w Terapeutycznym Ogrodzie Zimowym, w toruńskim Zakładzie Pielęgnacyjno-Opiekuńczym im. Ks. J. Popiełuszki. W zajęciach uczestniczy 12 pacjentów naszego ośrodka, podzielonych na 3 kilkuosobowe grupy. Z każdą z grup spotkania odbywają się 4 razy w miesiącu i trwają 1 godzinę. Najmłodszy uczestnik ma 36 lat, a najstarsza pacjentka jest po osiemdziesiątce.
Celem projektu jest umożliwienie powrotu do życia społecznego osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji z dysfunkcjami narządu ruchu i zaburzeniami funkcji poznawczych powstałych w wyniku uszkodzenia mózgu o różnej etiologii, natomiast cele szczegółowe to przywrócenie maksymalnie możliwej do osiągnięcia sprawności psychofizycznej, wypracowanie mechanizmów kompensacyjnych i zapobieganie skutkom choroby.
Większość ludzi dobrze czuje się w otoczeniu przyrody, dlatego ogród jest bardzo sprzyjającym miejscem do prowadzenia terapii, gdzie pacjenci mogą się zrelaksować, obniża się napięcie mięśniowe, kiedy odbierają przyrodę wszystkimi zmysłami, ale także poprzez skojarzenie otoczenia zielenią ze stanem relaksu.
Obcowanie z przyrodą i czerpanie z naturalnych zasobów ogrodu daje możliwość wykorzystania wpływów środowiskowych (np. okresu wegetacji czy kwitnienia u roślin) a obserwacja procesu rozwoju roślin jako retrospekcja życia ludzkiego, pozwala zmieniać stosunek do przemijania i starzenia się.
Na pierwszych zajęciach wzajemnie się poznawaliśmy, pytałem też, kto ma lub miał ogród i doświadczenie w pracy z roślinami. Po zapoznaniu się i krótkiej rozmowie z każdym uczestnikiem przyszedł czas na oswojenie się z terenem ogrodu i poznanie podstawowych narzędzi do pracy.
Planując zajęcia, zapoznaję się z możliwościami psychofizycznymi pacjentów i biorę pod uwagę wszystkie ich ograniczenia, ale na pierwszym miejscu stawiam ich bezpieczeństwo.
Pacjenci z udarem połowiczym mają tendencję do przechylania ciała na stronę niedowładną dlatego zajęcia rozpoczynam od zwrócenia uwagi na prawidłową postawę i w miarę możliwości koryguję ich pozycję, a co jakiś czas przypominam o tym ponownie.
Ustawiam pacjentów w taki sposób, aby podczas pracy zmuszeni byli do ruchu w ciele i częstej zmiany pozycji.
Na jednych z pierwszych zajęć segregowaliśmy pomieszane nasiona i kasze różnej wielkości – pacjenci dostawali porcję wymieszanych ze sobą różnych nasion i mieli za zadanie pogrupować je, odkładając do osobnych pojemników.
Następnym etapem było wykorzystanie nasion do wyklejanek – za pomocą szablonów rysowaliśmy kwiaty, na które po posmarowaniu klejem wysypywaliśmy wybrane nasiona. W ten sposób każdy stworzył swój własny obrazek. Na koniec każdy wyciął swój kwiatek i nakleił na dużą zieloną planszę i tak powstał wspólny obraz.
Wczesną wiosną robiliśmy kompozycję z pędów forsycji, leszczyny i czerwonych gałązek derenia białego, które w temperaturze pokojowej bardzo szybko obsypały się żółtymi kwiatkami i wypuściły świeżo zielone listki, wprowadzając wiosnę do naszego ogrodu.
Jeżeli w zaleceniach terapii pacjenta jest poprawa ruchomości stawów kończyny górnej, wykorzystuję np. zraszanie roślin ręcznym opryskiwaczem lub zadania z użyciem nożyczek czy sekatora. Dodatkowo takie ćwiczenia zapobiegają dystrofii mięśniowej.
Często wykorzystujemy masaż stóp materiałami o zróżnicowanej strukturze, dobrze wpływa to na pobudzenie licznych receptorów znajdujących się na podeszwie stopy, które mają wpływ na całe ciało. Proszę też pacjentów, aby zdrową stopą dociskali stopę kończyny niedowładnej, przez co rozwija się tzw. czucie głębokie i świadomość posiadania kończyny. Można wykorzystać szyszki, kasztany, łupiny od orzechów, kamienie.
Przy pomocy szyszek sosny czarnej pacjenci wykonują automasaż porażonej kończyny górnej, zaczynając od stawu barkowego do dłoni i powtarzają kilkukrotnie, zachowując ten sam kierunek.
Na jednym ze spotkań czytaliśmy fragment książki pt. „Tajemniczy ogród” a na innym zrobiłem pokaz slajdów z wycieczki do Ogrodu botanicznego w Genewie i innych ciekawych miejsc w Szwajcarii. Było to namiastką podróży, w którą chorzy, będący w procesie leczenia nie mogliby się aktualnie wybrać.
Wiosną wysiewaliśmy nasiona ziół, które następnie przesadziliśmy do większych doniczek, a potem dbaliśmy o nie przycinając i podlewając. Jako ciekawostki wprowadziłem do uprawy stewię, ziele oliwne i kocankę włoską zapachem przypominającą Curry.
Przed Wielkanocą wysiewaliśmy rzeżuchę do skorupek od jajek, do których po włożeniu waty lub płatka kosmetycznego i zwilżeniu wodą, pacjenci wsypywali nasiona. Takie skorupki mogli zabrać ze sobą do sali, obserwować kiełkowanie nasion a w końcu dodać do świątecznego śniadania.
Najwięcej czasu poświęcamy na bieżącą pielęgnację roślin w ogrodzie – wycieranie liści z kurzu, zraszanie, podlewanie, usuwanie suchych liści, cięcie i przesadzanie. Pacjenci uczą się rozmnażania roślin, pozyskują sadzonki pędowe, które ukorzeniamy w wodzie lub sadzimy bezpośrednio do doniczek. Każdą sadzonkę podpisujemy imieniem, dzięki czemu później każdy opiekuje się swoją własną rośliną, może cieszyć się, obserwując pozytywne efekty swojej pracy. Ma to duży wpływ na własną samoocenę, często zaniżoną wskutek choroby, wzmacnia poczucie własnej wartości i bycia potrzebnym.
W czasie zajęć pacjenci sadzili rośliny, które ozdobiły główne wejście do budynku. Mijając je codziennie, widzieli rozwój roślin i mogli cieszyć się efektami swojej pracy.
Jesienią przyszedł czas na barwne kompozycje w koszach i donicach z wykorzystaniem dyni ozdobnych i jadalnych, wrzosów, szyszek, kasztanów i liści. Było to okazją do rozmowy i pokazania uczestnikom zajęć mniej znanych odmian dyni oraz stymulację wzroku i dotyku kolorami, kształtami i fakturą skórki.
Pomimo tego, że dynie najlepiej przechowują się w temperaturze 10-15 st. C, kompozycje cieszą oko do dziś.
Spróbowaliśmy też pędzenia cebul. Wybrałem do tego hiacynty. Po omówieniu budowy cebuli i wpływu jej koloru na barwę i zapach kwiatów, posadziliśmy je do doniczek. Żeby zakwitły, trzeba im stworzyć warunki podobne do zimy, więc czekają teraz w ciemności w temperaturze kilku st. C do czasu, aż „nadejdzie wiosna” czyli wrócą do ciepłego ogrodu i zachwycą nas barwą i wonią kwiatów.
Często pracujemy z ziemią, więc zawsze pytam pacjentów czy chcą używać jednorazowych rękawiczek. Pomimo iż uważam, że bezpośredni kontakt z podłożem jest bardzo korzystny dla człowieka, to nie nalegam, zdając sobie sprawę, że za chwilę pacjenci wracają do łóżek lub mają następne zajęcia i szczególnie kobiety nie chcą mieć brudu za paznokciami. Pomimo tego kończymy na myciu rąk, co pozwala wyrobić nawyk dbania o własną higienę.
Jednym z pomysłów na zajęcia przed świętami wielkanocnymi było wysiewanie nasion rzeżuchy do skorupek od jajek. Jest to roślina, która zawsze wschodzi i nie ma obawy, że ktoś będzie rozczarowany niepowodzeniem. Do skorupki wystarczy włożyć trochę waty (można też użyć płatków kosmetycznych), zwilżyć dobrze wodą i wysiać nasiona. Po kilku dniach rzeżucha wzejdzie i można dodać ją do np. świątecznego śniadania.
Na spotkaniach przed Bożym Narodzeniem wspólnie tworzyliśmy świąteczne stroiki i świeczniki. Do zrobienia wybrałem 2 formy choinek na podstawie gipsowej dekorowanej techniką decupage. Pierwsza z żywozielonych gałązek jałowca, ozdobiona bombkami a druga z liści dębu czerwonego. Obydwie zakończone czapeczkami z kolorowego drutu.
Liściowa choinka zdobyła największe uznanie uczestników zajęć, odwiedzających ich osób i personelu placówki.
Świeczniki powstały ze słoików, które ozdobiliśmy jutą, laskami cynamonu i anyżem.
Raz w miesiącu zobowiązany jestem do przeprowadzenia ankiety wśród uczestników projektu. Zawiera ona kilka pytań do pacjenta i 2 dla terapeuty. Oprócz pytań o samopoczucie i nastrój, pytam także o komfort pracy w grupie i czy lubią przychodzić do ogrodu. Z udzielonych odpowiedzi wynika, że nie ma osoby, która nie lubiłaby spędzać czasu w ogrodzie i źle czuła się pracując w grupie.
Myślę, że ogromną siłą naszych zajęć jest to, że pracujemy w kilkuosobowych grupach. Pacjenci mogą spotkać osoby z innych oddziałów, pobyć trochę razem, porozmawiać, pośmiać się, zrobić razem coś pożytecznego, ale też wspierać się nawzajem oraz oceniać własne postępy w terapii na tle grupy. Nie bez znaczenia pozostaje także fakt, że terapia prowadzona jest w otoczeniu przyjaznym dla większości osób.
Hortiterapia nawiązuje i wzmacnia działania pozostałych form terapii, z których korzystają chorzy objęci programem. Jest bogactwem technik, które są pomocne w rehabilitacji pacjentów z różnymi problemami, a zajęcia w ogrodzie pozwalają doświadczyć pozytywnych efektów swojej pracy oraz nabyć nowe umiejętności, które można kontynuować w domu.
Nasza współpraca z Mariuszem rozpoczęła się od kwestii ściśle związanych z opieką nad roślinami w ogrodzie. Jego zaangażowanie i nieustannie realizowana chęć rozwoju sprawiła, że dziś możemy się szczycić tym co Państwo widzicie. W naszym Zakładzie pacjenci aktywnie uczestniczą w zajęciach hortiterapii, która obecnie stanowi ważny element procesu terapeutycznego. Jednocześnie współuczestniczymy w rozwijaniu i popularyzowaniu hortiterapii w Polsce. Wszystkich wspólnie zachęcamy do korzystania z zasobów natury i tworzenia wciąż nowych narzędzi do pracy z pacjentem z uszkodzeniem mózgu,
dziękujemy i biegniemy do przodu.
Aleksander Kolański
koordynator procesu terapeutycznego
w ZPO w Toruniu.
Dziękuję za miłe słowa.